niedziela, 15 stycznia 2012

Autor: Karol

Festiwal Muzyki Filmowej zagrożony!

W obliczu problemów finansowych zawsze obrywa się kulturze. W końcu to najmniej opłacalna, przynoszące najsłabiej widoczne zyski dziedzina życia, czemu by więc nie załatać dziury w budżecie poprzez pozbycie się kilku festiwali? Oto nowy zadziwiający pomysł radnych Krakowa, które – przypomnijmy – zwało się niegdyś Europejską Stolicą Kultury. I choć wiele imprez jest zagrożonych anulowaniem, losy jednej z nich są już niemal przesądzone. Szkoda tylko, że jest to zarazem jedno z najważniejszych i najbardziej prestiżowych wydarzeń, jakim może się pochwalić nasz kraj – Festiwal Muzyki Filmowej.



Nastały smutne czasy. Na oczach przerażonych fanów i zobojętniałych polityków z kulturalnej mapy Polski znika prawdopodobnie najlepszy festiwal muzyki symfonicznej i jedna z najbardziej spektakularnych, najpiękniejszych imprez jakie kiedykolwiek miałem okazję podziwiać. Choć krakowski Festiwal Muzyki Filmowej ma krótką historię (powstał w 2008 roku), zdążył dość mocno wpisać się w masowej świadomości widzów. W końcu gdzie indziej w Polsce można było na potężnym ekranie zobaczyć trylogię „Władcy Pierścieni” z muzyką na żywo? Jaki inny polski festiwal miał szansę przyciągnąć tak znakomitych twórców muzyki filmowej jak Howard Shore, Christopher Young, Diego Navarro, Jan A.P. Kaczmarek, Tom Tykwer, czy Joe Hisaishi? Do listy nazwisk i znakomitych filmowych tytułów dochodzi magiczna lokalizacja: nie tylko krakowskie Błonie, nie tylko Opera Krakowska i Filharmonia im. K. Szymanowskiego, lecz później także niesamowite, robiące potężne wrażenie swoją akustyką i przestrzenią wnętrze cynowni w Nowej Hucie.

Na FMF-ie byłem dwa razy: na drugiej i czwartej edycji i obie wspominam bardzo ciepło. Bardzo dobrze pamiętam wieczorny pokaz „Dwóch Wież” na Błoniach, gdzie było wprost niedorzecznie zimno a ja mimo wszystko nie mogłem oderwać oczu od ekranu i tego co działo się dookoła. Równie potężne wrażenie wywarł na mnie zeszłoroczny koncert z pierwszą częścią „Piratów z Karaibów” (po corocznych pokazach trylogii Władcy w planach było rozpoczęcie nowej serii), tym razem już w potężnej hali ocynowni. Jednak żaden inny występ nie sprawił mi tak potężnej radości jak koncert z muzyką Joe Hisaishiego. Naprawdę, trudno jest opisać słowami magię tego wieczoru: niesamowity, pełen pogody ducha i energii twórca (z którego uciążliwym pobytem wiąże się jednak kilka zabawnych anegdot) przygotował kompilację swoich najlepszych, najbardziej chwytających za serce kompozycji z takich dzieł jak „Spirited Away”, „Summer of Kikujiro”, „Mój sąsiad Totoro”, czy „Kid’s Return”. Dotąd żadne inne tego typu wydarzenie kulturalne nie wzbudziło we mnie takich emocji, nie tylko dlatego, że jestem fanem Studia Ghibli (dla którego Hisaishi często komponuje) i samego twórcy, lecz także z powodu niesamowitej atmosfery, świetnej oprawy wizualnej, znakomitego udźwiękowienia i fantastycznej lokalizacji. Wszystko to złożyło się na przeżycie, które poruszyło nawet tych, którzy z muzyką wybitnego kompozytora nie mieli dotychczas zbyt wiele wspólnego. Warto też dodać, że był to pierwszy w Europie występ Hisaishiego, który raczej niechętnie opuszcza rodzinne strony. Jak widać – opłaciło się i sam twórca był zaskoczony entuzjazmem i zachwytem publiczności.



Widocznie jednak tłumy zachwyconych i oczarowanych widzów – z roku na rok rosnące w siłę – nie przekonują krakowskich radnych. Widocznie Coke Live Music Festival, Sacrum Profanum czy Misteria Paschalia przynoszą w ich opinii większe zyski i ściągną większą widownię. Widocznie muzyka filmowa nie zasługuje na takie uznanie, na szacunek, na szansę. Pozostaje więc mieć nadzieję, że wraz z żywą reakcją festiwalowych bywalców coś się w tej sytuacji zmieni, a w najgorszym przypadku – że FMF wróci za rok. Internauci nie tracą jednak nadziei: w ratowanie festiwalu zaangażowali się facebookowicze (głosy poparcia pojawiają się też na profilu festiwalu), portale Soundtracks.pl, MuzykaFilmowa.pl, GameMusic.pl (bo i muzyka z gier została przez organizatorów FMF-u dostrzeżona i doceniona, za co należy im się tym większy szacunek). Być może jeszcze nie wszystko stracone, ale to zależy także od nas: festiwalowej widowni, słuchaczy i miłośników muzyki filmowej i pasjonatów kina w ogóle.

Edit: Petycja dot. FMF - link - oczywiście zachęcam do okazania poparcia!



(Wielkie dzięki dla Mefiego za zdjęcia z IV edycji Festiwalu)

4 komentarze:

  1. Łza mi się kręci w oku kiedy oglądam sceny z koncertu Hisaishiego. Nieskromnie przyznam, że jego obecność w Krakowie to efekt moich wielomiesięcznych starań i namawiania KBF na zaproszenie Japończyka... A potem miesiące szukania kontaktu z nim... I po dwóch latach mogłem uścisnąć mu rękę, porozmawiać, być na koncercie. Magia... tak spełniają się marzenia.

    Łukasz Waligórski

    OdpowiedzUsuń
  2. czytałem gdzieś że w tym roku nie ma szans FMF ze względu na Euro2012 a nie wymienione festiwale, (coke etc.). Jeśli chodzi o zyski to niestety FMF nie ma szans z tymi eventami ale o ile dobrze pamietam na zeszłoroczną edycję FMF bilety rozchodziły się dosyć szybko więc zainteresowanie jest b.duże, szkoda że dla radnych liczy się głównie mamona.
    DrBakier

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo smutna sprawa. Niestety tak to jest, że zawsze lepiej opłaca się robić masówkę. A miałem zamiar się wreszcie wybrać :/.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też miałam się w końcu wybrać (zawsze o tym marzyłam, ale nie mieszkałam na stałe w Krakowie i termin nie bardzo mi odpowiadał) i jak w tym orku pierwszy raz miałam do tp realne szanse, to AKURAT muszą wszystko odwołać :(

    OdpowiedzUsuń

Najpopularniejsze posty Fetyszystów